Oberża pod Smoczym Skrzydłem

Ogłoszenie

Oberża Pod Smoczym Skrzydłem

#1 2012-03-31 21:25:45

Senti

http://i.imgur.com/J7TLL.png

Zarejestrowany: 2012-03-24
Posty: 11
Punktów :   

Inwazja

Słoneczny poranek. Tak można było określić początek dnia w Borgins. W małym miasteczku jak zwykle panowała sielanka, a dowodem na to były zaspane twarze, które powoli wypełzał ze swoich chatek, oddychając świeżym powietrzem. Dzwon kościelny jak zwykle wybił punktualnie godzinę, a mieszkańcy po zjedzeniu obfitego śniadania, zaczynali pracę. 
Wszystko wyglądało niczym w najlepszej baśni. Niestety do czasu. Kiedy wszyscy zostali pohłonięci przez codzienne obowiązki, po głównej drodze zaczął biec młodzieniec. Rudy i piegowaty, jako tako ubrany. Oczy małe jak paciorki, nieproporcjonalne do dużego nosa i szczerbatych zębów. Z pewnością można to zaliczyć do specyficznego biegu, ponieważ w głównej mierze polegał on skakaniu, często bokiem, co z daleka wyglądało przecudacznie. Krzyczał, machał rękami, a każdy z oddali się śmiał dopóki nie usłyszał wypowiedzianych słow. Dopiero w tym momencie wszycy mogli usłyszeć dzwony.
- Król wzywa na plac! Król wzywa na plac! Król wzywa na plac! Alarm! - powtarzał jak katarynka, a każdy się zatrwożył. Niestety, takie zebrania zawsze kojarzyły się z czymś nieprzyjemnym, jak np. szubienica i wieszanie bandziorów. No, ale mus to mus. Ludność powoli ruszyła w stronę wyznaczonego kierunku.
Na środku placu, na podium, oczywiście nie spotkano króla, a jego Herolda. Każdy to już z góry wiedział.
- Drodzy mieszkańcy Borgins! - rozpoczął przemowę, a wszycy zaczęli chłonąć słowa jak sucha gąbka. - Ogłaszamy alarm! Nasi zwiadowcy dostarczyli nam informacje o zbliżającym się wrogu. Niestety nie wiem o nich nic więcej jak to, że wyglądają niczym najgorsze upiory! Żadnych informacji! Dlatego każdy mieszkaniec jest zobowiązany, tak jak w kodeksie zostało zapisane, do pomocy przy obronie naszego skromnego miasteczka. Król osobiście wynagrodzi każdego kto zabije choć jednego otchłańca! Stańmy do boju, nie baczmy na rasy, w tym dniu jesteśmy braćmi!
Na placu zaczęły się dziwne pomruki, niektórzy byli zatrwożeni, inni bili na wiwat, a jeszcze inni zaczęli się rozbiegiwać.
Zanim wszyscy zostali do końca zmotywowani, gdzieś przy północej bramie nastąpiła potężna eksplozja, zwalająca z nóg większość mieszkańców.
- Zaczęło się! - krzyknął ktoś z tłumu.

Minimalna długość posta 5 linijek.
Kolejność:
Angellos
Stary Grom
Ichiro

Offline

 

#2 2012-03-31 21:49:25

Angellos

http://i.imgur.com/J7TLL.png

Zarejestrowany: 2012-03-24
Posty: 35
Punktów :   
Ulubiona rasa: Anioł, Wampir
Książka: "Władca Pierścieni"
Film: "Incepcja"
System RPG: Świat Mroku, DnD

Re: Inwazja

Asterius, jeden z wielu mieszkańców Borgins siedział na ławce i wpatrywał się przed siebie. Zapowiadał się kolejny, wspaniały dzień. Choć elfowi brakowało czasem rozrywki, czegoś co choć odrobinę uatrakcyjniło jego egzystencję, cieszył się z tego co ma. Z braku pieniędzy zazwyczaj sypiał w lesie na prowizorycznych posłaniach, acz zdarzało mu się spędzać noc w karczmie kiedy to zarobił kilka srebrników na mięsiwie dzika, bądź innego leśnego zwierza. Oddychał chłodnym, porannym powietrzem i rozkoszował się ciszą kiedy to dobiegł go chłopięcy głos. Niemalże mechaniczne odwrócił głowę i ujrzał rudowłosego chłopaka. Dopiero po chwili dotarło do niego co owy chłopiec wykrzykiwał. Zerwał się z ławki i dobył łuku zza pleców. Na placu zapanował chaos, ludzie biegali w popłochu i nawoływali swe dzieci. Mężczyźni chwytali za prowizoryczną broń i grupowali się w nieduże 'oddziały'. Elf naciągnął jedną ze strzał na cięciwę i ruszył przed siebie. Zatrzymał się przy kilu mieszczanach i nagle usłyszał wielki huk. Dochodził on z północnej bramy. Nie wiedząc co się dzieje zaczął wyglądać kogoś, kto pokieruje obroną miasta, lecz nikogo takiego nie znalazł. Cóż począć? Asterius rzucił się biegiem w kierunku, z którego dobiegł go odgłos eksplozji. Nie oszczędzał energii, łapczywie chwytał powietrze, a serce w jego piersi tłukło jak młot. Nie wiedział z kim przyjdzie mu się zmierzyć, ale nie miał zamiaru zawracać. Jako obywatel miasta ma za zadanie bronić go. Z elfią zręcznością mijał przerażonych ludzi i przeskakiwał przeszkody myśląc jedynie o tym, co czeka go gdy dobiegnie do celu. Przez myśl przeszło mu wiele wizji, które napawały go strachem. "[...] wyglądają niczym najgorsze upiory!" słowa te, które wypowiedział królewski Herold na placu nie dawały mężczyźnie spokoju. Kim są owe istoty? Dlaczego atakują miasto? Czy damy radę ich odeprzeć? Takie pytania krążyły elfowi po głowie. Po kilku chwilach dobiegł do celu, zatrzymał się i ukrył za niedużym budynkiem. Teraz czekał na przybycie większej liczby wojowników.


"Three for the Kings
of the elves high in light
nine to the mortal
which cry"


Blind Guardian "Lord of the Rings"

Offline

 

#3 2012-04-01 11:45:28

 Stary Grom

http://i.imgur.com/XxTQg.png

Skąd: Tam i Tu
Zarejestrowany: 2012-03-30
Posty: 6
Punktów :   
Książka: H. Melville, "Moby Dick"
System RPG: Warhammer 2ed.

Re: Inwazja

Jeszcze kilkanaście minut temu Alexander spokojnie siedział w tawernie pijąc chłodne, złociste piwo i przeglądał kilka leżących przed nim na karczemnym stoliku papierów. Znalazł się tam list gończy za jakimś pomniejszym złodziejaszkiem, kilka zerwanych w okolicy ogłoszeń dotyczących najęcia ochrony oraz list polecający, który otrzymał od Uriala, przedstawiciela gildii kupieckiej. Ten ostatni - obok wcale nielekkiej sakiewki z monetami - był zadośćuczynieniem za ostatnie zrealizowane zlecenie. Dość przyjemne, nawiasem mówiąc - chodziło o eskortę karawany kupieckiej na raczej bezpiecznej trasie, a ponadto celem wędrówki było Borgins - rodzinne miasto Alexandra, które ostatnim razem widział na oczy dobre kilka lat temu, gdy jeszcze jako szczeniak ruszał w świat za groszem. Z tego spokojnego spoczynku wyrwały go krzyki i poruszenie, które niespodziewanie rozpętało się niczym jakaś burza. Nie myśląc wiele wcisnął papiery do torby nie obchodząc się z nimi zbyt delikatnie i wyskoczył z tawerny.

Teraz zaś klął jak szew prostując się i czekając, aż przeraźliwy pisk w uszach wywołany eksplozją minie. Wracając do siebie otrzepał się z kurzu, przeciągnął się i rozprostował kości, które nie zaznały dziś żadnej rozgrzewki. W pierwszej chwili nie uwierzył w gadkę o najstraszliwszych upiorach - przez takie określenie miejscy zwiadowcy w jakiś sposób tracili w jego oczach na wiarygodności i stawali się zwykłymi nowicjuszami, którzy mają skłonność do hiperbolizowania wszystkiego, co zobaczą. Teraz... Sam już nie wiedział. Wybuch wskazywał na to, że to nie będzie proste polowanie podczas spacerku, ale szykuje się dość groźne oblężenie.
Rodzinna ziemia nigdy nie daje czasu na odpoczynek. Cały czas wymaga krwi i poświęcenia, jak to mówią wielcy idealiści. No dobra, nie był ze mnie dobry patriota, to teraz chcesz się odegrać, co nie...? Niech ci będzie.

Alexander zaczął biec w kierunku północnej bramy trzymając jedną ręką irytująco obijającą się o bok pochwę z mieczem. Jednocześnie próbował zorientować się w sytuacji i dostrzec bądź usłyszeć oznaki walki tam toczonej. Jeśli ktoś się broni...


Lift your skinny fists like antennas to Heaven.

Offline

 

#4 2012-04-01 16:39:30

 Ichiro

http://i.imgur.com/XxTQg.png

Zarejestrowany: 2012-03-30
Posty: 3
Punktów :   
Ulubiona rasa: Elfy
Książka: J.F. "Zwiadowcy"
Film: "Władca Pierścieni"
System RPG: Fantasy

Re: Inwazja

Elrohir wylegiwał się siedząc pod drzewem nieopodal miasta. Nasłuchiwał przyjemnego szmeru, który wydawał mały strumyk płynący tuż za plecami zmęczonego nieudanym polowaniem elfa. Siedząc bezczynnie, mężczyzna wyjął swój nóż, który trzymał w małej pochwie przy udzie i zaczął go ostrzyć pocierając obustronnie o kamień. Dzień jak każdy inny w tej okolicy zapowiadał się bardzo przyjemnie. Pozytywną myśl w ułamku sekundy przerwało potężne uderzenie powodujące olbrzymi hałas. Natychmiast zerwał się na równe nogi. Schował nóż i zabrał machnięciem ręki kołczan oraz łuk oparty o pień drzewa. Pobiegł ile sił w nogach w stronę miasteczka. Już z daleka słyszał krzyki ludzi a gdy wbiegł na ulice widział tylko uciekających ludzi. Kierował się w miejsce skąd dobiegał dym. W drodze próbował sobie poukładać myśli, gdyż nie miał pojęcia co mogło wywołać wybuch i taką panikę mieszczan. Borgins było uważane za spokojne miasto a przynajmniej tak sądził do dnia dzisiejszego. Widząc oddziały wojsk ustawiające się w szykach ustawił się tuż za nimi i wyjął długi elficki łuk po czym naciągnął na cięciwie strzałę.

Ostatnio edytowany przez Ichiro (2012-04-01 16:41:39)


"Zawsze należy brać pod uwagę najgorszy scenariusz,
wówczas czekają nas najwyżej miłe rozczarowania."


                                                                                                                   John Flanagan

Offline

 

#5 2012-04-01 17:21:46

Senti

http://i.imgur.com/J7TLL.png

Zarejestrowany: 2012-03-24
Posty: 11
Punktów :   

Re: Inwazja

Chwilę po eksplozji, słychać było jeszcze grzmot opadającego gruzu, który przy zderzeniu z brukiem, tworzył tumany kurzu.
Reakcja była natychmiastowa. Dwa spore oddziały włóczników rzuciły się w kierunku źródła wybuchu. Łucznicy już stali na murach i wypatrywali wrogów. Dowódcy rzucali rozkazami na lewo i prawo, mobilizując wojsko. Za chwilę całe miasto wypełnił szybki tupot żólnierskich butów, płacze dzieci i paniczne krzyki ludzi.
Wszystko wyglądało jak przy szkoleniu. Dzieci, kobiety, oraz starców bezzwłocznie zaprowadzono do specjalnych schronów. Młodym i zdrowym mężczyznom, od razu z biegu dawano włócznie i jakiś miecz.

Pierwszy oddział zniknął w tumanach kurzu, a łucznicy na murach zamarli. Najgorsze było to, że nikt nie wiedział dlaczego. Po prostu stali jak wryci, a niektórym wyleciała nawet broń. Jakiś człowiek, który wyglądał na jednego z dowódców, wspiął się osobiście na mury, chcąc zmobilizować i po prostu "ochrzanić" swoich ludzi. Niestety, gdy sam ujrzał widok, który niesie się dalej na półnoć, poddał się takiej samej hipnozie, stojąc zupełnie jak pozostali.
Natąpił dziwny syk, odgłos łamanych kości i zapach wszechobecnej krwi. Tak, właśnie teraz od bramy poturlała się głowa jednego z żołnierzy. Północny mur zupełnie się rozpadł, powodując grzmot jak przy najgorszej burzy. Do miasta weszły dwa otchłańce. Całe czarne jak noc, brzydkie i szpetne. Jeden miał ogromne kształty. Mierzył sobie minimalnie trzy metry, a jego rogi były conajmniej długości ramion dorosłego mężczyzny. Jego klatka szerokości trzech chłopów napawała lękiem, a ogromne pięści mogły zmiażdzyć jednym ruchem.
Drugi był natomiast troszkę inny, tak jakby zupełny kontrast tego pierwszego. Jego sylwetka była smukła, bardzo smukła. Ramiona miał chude, tak jak i reszta ciała. Nie odstawał wielkością od olbrzyma. Długie i cienkie pazury drapały teraz po jego głowie, tak jakby się zastanawiał co on tutaj robi.
Żołnierzom powypadał oręż z rąk, a na widok takich potworów, uciekli czym najszybciej. Niestety, smukły demon świsnął tylko, pojawiając się tuż przed nimi. Jednym sieknięciem pourywał wszystkim głowy.
Ci odważniejsi runeli na pierwszego, za chwilę zdając sobie sprawę z popełnionego błędu. Ich włócznie po zderzeniu z twardą skórką złamały się jak zapałki. Otchałniec machnął tylko ogonem, zmiatając oddział z powierchni.

Co zrobią nasi bohaterowie? Czy staną do walki z tak okrutnym wrogiem?

Offline

 

#6 2012-04-01 18:08:29

Angellos

http://i.imgur.com/J7TLL.png

Zarejestrowany: 2012-03-24
Posty: 35
Punktów :   
Ulubiona rasa: Anioł, Wampir
Książka: "Władca Pierścieni"
Film: "Incepcja"
System RPG: Świat Mroku, DnD

Re: Inwazja

Na widok dwóch demonów mordujących żołnierzy Asterius wypuścił z dłoni łuk. Całe swe życie polował na leśne stworzenia; sarny, dziki, wilki, ale nigdy nie przeszło mu przez myśl, że będzie musiał zmierzyć się z czymś takim. Wpatrywał się przez chwilę w oblicze bestii, po czym szybko podniósł oręż z ziemi i pozbierał myśli. Włócznie żołnierzy łamały się na skórze potwora niczym wykałaczki, więc co mu w tej chwili z łuku i strzał. Nagle przyszła mu na myśl pewna idea. Szybko zaczął rozglądać się za źródłem ognia. Gdy takowe znalazł nieopodal zwalonego muru podbiegł doń i zapalił jedną ze strzał. Nie wiedział czemu to robi, ale w takiej desperacji był gotów wypróbować każde rozwiązanie. Nawet te najgłupsze. Zastanawiał go fakt, że bestie zaatakowały akurat na to miasto. Czy to przypadek? A może zostały wysłane tutaj przez wrogów miasta? Odpowiedzi na to pytanie nie znał, ale zamierzał ją odnaleźć za wszelką cenę. Podbiegł do miejsca, w którym wcześniej stał i napiął cięciwę. Bał się, że to co teraz robi zakończy jego życie, gdy monstrum go zauważy. Niestety musiał walczyć. Gdyby każdy zrezygnował czekałaby ich pewna śmierć, a tak przynajmniej ktoś spróbuje. I być może zginie. Elf wyszedł ze swej kryjówki i stanął kilkanaście metrów przed swym celem.
-No cześć chłopaki! -rzekł i wypuścił strzałę w większego osobnika. W duchu liczył, że bestia okaże się wrażliwa na ogień i zginie od jego strzał, lecz wiedział, że to praktycznie niemożliwe. Mimowolnie mocniej zacisnął dłoń na drzewcu łuku i ponownie ukrył się za budynkiem. Serce waliło mu jak oszalałe. Czas zwolnił, chwila trwała niczym godziny, a on stał z zacisniętymi ustami i czekał na efekt swojej desperackiej próby uśmiercenia demona.


"Three for the Kings
of the elves high in light
nine to the mortal
which cry"


Blind Guardian "Lord of the Rings"

Offline

 

#7 2012-04-01 20:15:54

 Stary Grom

http://i.imgur.com/XxTQg.png

Skąd: Tam i Tu
Zarejestrowany: 2012-03-30
Posty: 6
Punktów :   
Książka: H. Melville, "Moby Dick"
System RPG: Warhammer 2ed.

Re: Inwazja

Alexander dobiegł na miejsce dokładnie w chwili gdy z obłoków kurzu wyłoniły się bestie. Momentalnie zatrzymał się i przez chwilę nie mógł złapać oddechu. Mimowolnie jego nogi ugięły się pod nim, usta rozchyliły i postąpił kilka kroków do tyłu, by nie upaść z wrażenia. Na jego oczach właśnie dokonywał się obraz jednego wielkiego, bestialskiego mordu. Szybko przetarł twarz nie wierząc w to, co widzi i opanował się. Odetchnął parę razy głęboko, spojrzał z niewesołą miną na miecz, który wcześniej po usłyszeniu krzyków wyciągnął i z bez ceregieli go schował. W ten sposób na pewno niczego nie osiągnie. W tym życiu.

Nieopodal stał niewielki oddział żołnierzy, którzy podobnie jak on przed chwilą dotarł na miejsce - ci również poddali się panice i stali niczym zamurowani. Alexander doskoczył do ich kapitana i próbował nawiązać z nim jakiś kontakt. Ten nie reagował, więc otrzymał dość mocne uderzenie otwartą dłonią w twarz. Jego wzrok przestał być mętny, a świadomość ponownie - w pewnym stopniu - powróciła na ziemię.
- Do cholery, zróbcie coś! - krzyknął mu w twarz Dreschel. - Ściągnijcie tu coś ciężkiego, solidnego. Jakąś balistę, nie wiem, beczki pełne czegoś zabójczego, cokolwiek, co macie na takie okazje! - dopiero po chwili Alexander zrozumiał, że takie sytuacje jak ta są raczej trudne do przewidzenia, żeby nie powiedzieć: absurdalne. - W każdym razie coś, czym oblegalibyście miasto albo chcieli skopać tyłek czegoś naprawdę wkurzającego! Ale ruchy, tam ludzie giną!

Nie czekając na odpowiedź zaczął biec w stronę murów. Zamierzał wspiąć się na górę i dołączyć do łuczników. Być może w wieżach znajdzie też coś, co mogłoby być pomocne. Nawiązanie bezpośredniej walki z tym czymś nie ma najmniejszego sensu, ale ucieczka też nic nie da - monstra pokazały już, że fortyfikacje i budynki są dla nich niczym domki z piasku i prędzej czy później (prędzej. Zdecydowanie prędzej) przedrą się do schronów. Ale pierwszorzędnym zadaniem było opanować panikę. Sam miał silny charakter - niejedno przeszedł, z niejednego pieca jadł chleb i niejedno widział - ale i tak zaczynał wątpić w granicę między realnością i koszmarem. Spocone włosy opadały mu na czoło, oczy błyszczały w jakimś przeraźliwym podnieceniu i biegł, biegł, by ulice nie zostały zalane przez ocean krwi.


Lift your skinny fists like antennas to Heaven.

Offline

 
Mój tytuł

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.islanderzy.pun.pl www.zetorproxima.pun.pl www.pociagidzikiegozachodu.pun.pl www.fs.pun.pl www.shaolin-silkroad.pun.pl